Już od pierwszej książki J.K. Rowling o detektewistycznym duecie Cormorana Strike’a i Robin Ellacot czekam na każda kolejną część. „Wołanie kukułki” wpadło mi w ręce przy okazji poszukiwania audio-booków do długiej jazdy samochodem. Przesłuchałam ją bez świadomości, że stoi za nią autorka opowieści o Harrym Potterze ukryta pod pseudonimem artystycznym. Podobno ta najbardziej rozpoznawalna pisarka na świecie obawiała się fali krytyki i niesprawiedliwego upychania do szuflady literatury dla dzieci i młodzieży.
„Niespokojna krew” to piąta już odsłona talentu Galbraith do snucia historii kryminalnej. Wydawnictwo nie oszukuje powołując do życia książkę o ponad dziewięćsetstronicowej objętości. Nie ma szerokich marginesów, wielkiej czcionki i wyciągniętej interlinii. Udział w śledztwie wymagał ode mnie więcej czasu, ale każda przerzucona kartka dostarczała mi bezlik przyjemności i rozrywki choć niestety oznaczało to, że zbliżam się do końca. Wątki wznawianej sprawy z lat siedemdziesiątych, zmagań z chorobą ukochanej ciotki, jasno-niejasnej relacji głównych bohaterów, postaci seryjnego mordercy i gwałciciela, nieobecnych rodziców, okultyzmu i astrologii przeplatają się, wciągają i zachwycają.
W mojej czytelni książki Roberta Galbraith są wyczekane i połykane. Myślę o nich w ciągu dnia, ze zniecierpliwieniem pochłaniam kolejne rozdziały, a później tęsknię za postaciami. W kwietniu 2020 J.K. Rowling napisała na swoim Twitterze, że siedzi w londyńskim pubie z Cormoranem Strikiem w roku 2015, co oznacza, że już wtedy pracowała na szóstą częścią! Pozostaje tylko czekać, a czekanie jest najtrudniejsze!
Więcej książek w mojej czytelni znajdziesz tutaj: