„Zmarli zawsze zabierają tajemnice do grobu. Tym razem zrobili wyjątek.” Ta fraza z okładki hipnotyzowała mnie od dawna. W końcu przeczytałam pierwszy thriller mojego nauczyciela i pisarza-mentora, z którym miałam przyjemność regularnie rozmawiać niemal „na żywo”. On-line, ale na żywo. To jest nie tylko pierwszy jego thriller, ale również pierwsza powieść, w której narrację prowadzi kobieta w pierwszej osobie.
Autor zebrał sporo dobrych, ale też kilka krytycznych recenzji. Nie złych! Krytycznych, wskazujących przez czytelników i kolegów po fachu, co było nie tak.
Postać Anny, głównej bohaterki poczułam bardzo mocno. Małecki przedstawił jej samotność w związku z mężczyzną i jego córką w wielkim domu, z dobrze prosperującym przedsiębiorstwem w tle, z grubym kontem bankowym. Jako czytelniczka złapałam się w pułapkę gry pozorów, które odbijały mną raz w jedną, raz w drugą stronę. Nie wiem, co czuję do wdowy, tytułowej żałobnicy po przeczytaniu ostatniego zdania, ale wiem, że lektura jej historii zafundowała mi całą gamę różnych emocji. Nie każda książka to potrafi.
Ostatnie wpisy z czytelni znajdziesz tutaj: