Ten tydzień poświęciłam na twarde negocjacje z prawami fizyki dotyczącymi czasu. Lock-down się dla mnie skończył w środę, placówki terapeutyczne wezwały nas na zajęcia. Od poniedziałku wracam do normalnego trybu pracy zawodowej. Odzyskanie jako takiego poczucia bezpieczeństwa finansowego cieszy, a z kalendarzem się nie dyskutuje. Trzeba się więc zorganizować na nowo.
Kalendarz
Nie muszę tego tłumaczyć społeczności pisarzy, którzy mocują się z codziennymi obowiązkami po to, by móc ukraść choć godzinę czy dwie w ciągu doby na pisanie. Uruchomienie strony i social-mediów nauczyło mnie prostej rutyny, a ta musi się teraz wpasować w rzeczywistość, w której realizuję zajęcia terapii z psem, zdalne wykłady dla studentów, przygotowuję teksty branżowe, szykuję się na czerwcową konferencję, redaguję swoje czasopismo, uczestniczę w szkoleniu pisarskim i w między czasie nie zaniedbuję życia osobistego. Jako stary łapacz wielu srok za ogon powiadam, że samodyscyplina i korzystanie pełną piersią ze skradzionych luk czasowych na „nic-nie-robieniu” jest tym, co utrzymuje pisarski niepokój w ryzach i wprowadza poczucie równowagi.
Kształcenie
Tak, tak. Co z tego, że książka prawie gotowa. Mimo szlifowania pióra od dawien dawna, subiektywnych opinii bliskich, połknięcia kilku doskonałych pozycji dla początkujących pisarzy i odbyciu jednego czy dwóch kursów nie czuję się edukacyjnie zaspokojona. Rok temu uczestniczyłam w wyśmienitych warsztatach z Robertem Małeckim w Maszynie do Pisania, później dzięki popularności bezpłatnych webinarów zachłannie gromadziłam dobre rady specjalistów, teraz jestem na „Podróży Bohatera” u Edyty Niewińskiej i Małgorzaty Żebrowskiej, dziewczyn z Pisarskich Olśnień. Wszystkie te szkolenia są strzałem w dziesiątkę, zwłaszcza dla takiego fana spotkań z pisarzami, jak ja.
Grafik
Mój zamysł marketingowy uległ tranformacji dzięki radom moich najlepszych dostarczycielek wsparcia – wiecie, że to o Was, Dziewczyny! Słusznie zwróciły mi uwagę, że machanie okładką w kwietniu, kiedy przedsprzedaż jest planowana na sierpień (przy dobrych wiatrach!) wywoła odwrotną reakcję. Skoro widzisz produkt, chcesz go od razu kupić. Zgadzam się z tym w pełni. Tym bardziej, że praca nad projektem graficznym to nie taka prosta sprawa! Osobisty zamysł artystyczny to jedno, a wizja grafika to drugie. Nie żałuję, że zaczęliśmy pracę nad tym już teraz, co serdecznie polecam innym.
Recenzja
Najważniejsze zostawiłam na koniec. Recenzja od alfa-czytelnika z wydawnictwa przyszła tydzień przed czasem, za co jestem bardzo wdzięczna Twardej Oprawie, jak też za każde napisane w niej zdanie. Jest wiele cennych, pomocnych uwag, które nie przyszłyby mi do głowy! Niestety wprowadzenie części sugerowanych zmian nie jest robotą na wyrwaną godzinę czy dwie w ten czy tamten dzień. Najchętniej zamknęłabym się na tydzień w jakieś jamie, aby znów wsiąknąć w tę historię i przeprowadzić stosowny remont. Nikt nie chciałby, aby wymieniano mu płytki przez godzinę we wtorek, dwie godziny w czwartek i może trochę w sobotę. Na szczęście tego typu wyzwania nie są mi straszne.
Mój drogi Czytelniku, trzymaj za mnie kciuki.
Relację self-publishingu znajdziesz tutaj:
3 thoughts on “SELF-PUBLISHING – tydzień trzeci”
Comments are closed.